W maju 1936 roku na przystani należącej do wągrowieckich harcerzy zebrały się tłumy. Na specjalnie przygotowanym rusztowaniu czekała na wodowanie pierwsza w Wągrowcu harcerska żaglówka – „Zawisza Czarny”.
Jednym z największych walorów Wągrowca jest położenie miasta nad jeziorami i rzekami. Już w okresie międzywojennym zastanawiano się nad możliwością wykorzystania tego faktu dla rozwoju turystyki. W tym okresie należąca do Polski linia brzegowa Bałtyku liczyła zaledwie 140 km, więc amatorzy słońca i sportów wodnych szukali alternatywnych miejsc letniego wypoczynku. Chociaż pomysł nie został w pełni zrealizowany, to zwiastunem nadchodzących zmian był pierwszy harcerski żagiel na Jeziorze Durowskim. Wodowanie żaglówki o nazwie „Zawisza Czarny” poprzedziły jednak dłuższe przygotowania.
SZCZUPAKI I ŻEGLARZE
W 1930 roku jedna z drużyn harcerskich działających w Wągrowcu urządziła kurs budowy kajaków. Nawiązując do rozwijającego się w całej Polsce ruchu żeglarskiego, został powołany zastęp „Szczupaków”. Aby utworzyć w mieście niezależną drużynę żeglarską brakowało jeszcze osoby, która posiadałaby odpowiednie umiejętności i charyzmę,. Tymczasem do Wągrowca wrócił odbywający służbę wojskową druh Feliks Tylman. Jego doświadczenia żeglarskie i osobista charyzma przyczyniły się do powstania V Harcerskiej Drużyny Żeglarskiej im. króla Władysława IV w Wągrowcu. Wspólnym wysiłkiem zbudowano przystań nad Jeziorem Durowskim i przystąpiono do budowy kolejnych kajaków. Wyobraźnia podsuwała wągrowieckim „żeglarzom” nowe pomysły. Zimą skonstruowano bojer („ślizg”) przeznaczony do rejsów po jeziorze pokrytym lodem. Pierwsze próby wypadły nie najlepiej z powodu bezwietrznej pogody. Harcerze nie poddali się rezygnacji. Brak wiatru został zrekompensowany zapałem przyglądającej się bojerom dzieciarni, która chwyciła za liny i pociągnęła „ślizg” po lodzie.

Druh Feliks Tylman w początkach swojej przygody z harcerstwem. Lata 20. XX w.
ŻAGLÓWKA
Pierwszą przeszkodą w budowie żaglówki był dla harcerzy brak odpowiednich projektów. W czasopismach udało im się odnaleźć wskazówki dotyczące budowy żaglówki typu Wingboot. Pierwszy krok został wykonany. Następnym było pozyskanie materiałów budowlanych, które nabyto za pieniądze członków drużyny. Stocznię urządzono na poddaszu domu druha Feliksa „Pińczuka” Tylmana. Po wykończeniu poszycia korpus został zdjęty z prowizorycznych żeber i warsztatu, a w ich miejsce wstawiono właściwe żebra jesionowe. Następnie przystąpiono do nitowania. Nity harcerze wyprodukowali z drutu miedzianego, przy pomocy „automatycznej maszynki” skonstruowanej przez druha „Pińczuka”. Przez cztery wieczory dobiegał z poddasza łomot związany z mocowaniem nitów. Następnie przystąpiono do wykańczania detali wewnętrznych, a jednocześnie wykonano dwa wodoszczelne pojemniki cynkowe, które miały zabezpieczyć łódź od zatonięcia w razie wywrócenia. Harcerze pracowali w godzinach popołudniowych, często do północy, a czasami dłużej. Gdy kadłub był wykończony, harcerze umówili się na kolejny dzień, by o 6 rano znieść go z poddasza na zewnątrz. Na porannej zbiórce pojawili się wszyscy zaangażowani w budowę członkowie drużyny. Łódź zniesiono po schodach i wówczas okazało się, że aby wydostać ją przez drzwi, trzeba wykopać przed progiem metrowej głębokości dół. Kadłub przeniesiono do większego warsztatu, gdzie w przyśpieszonym tempie prowadzono prace wykończeniowe. Zbliżał się wyznaczony termin wodowania. Był maj 1936 roku.

Druh Feliks Tylman w swoim warsztacie przy ul. Piaskowej. Lata 30. XX w.
ZAWISZA CZARNY
W kronice drużyny wyszczególniono osoby, które przyczyniły się do wybudowania pierwszej wągrowieckiej pływającej jednostki żaglowej: Drugim po Pińczuku był dh Przysiek. Za jego forsę łódź została wykończona i pięknie pomalowana. Trzecie i dalsze miejsca zajmują druhowie: Baranowski, Dutkiewicz, Tomczak Fr., Wyrembek, Tomczak W., Konwiński, Kantorski, Liszewski i in. Między tymi wszystkimi znaleźli się i tacy, którzy bardzo dużo pracowali, ale tylko językami (tutaj nazwiska). Nie pisałem nic o sobie i o naszym drużynowym. Ale to dlatego, że sam przeważnie zawadzałem, choć częściowo finansowałem robotę… – relacjonował druh Marian „Allah” Neumann.
Drużynowy Ludwik Sayna zorganizował wielka uroczystość na okazję wodowania łodzi. Odbyła się ona 24 maja 1936 roku. Po przecięciu wstęgi, łódź łagodnie zjechała po rusztowaniu w stronę jeziora… Druh M. Neumann notował: Obecni na żaglówce Pińczuk, Kazek i ja zabraliśmy się do wciągania żagli i zaczęliśmy się posuwać powoli naprzód. Przy samym spuszczaniu żaglówki na jezioro, tak się woda lała szparami do wnętrza, że w pierwszej chwili obawiałem się kąpieli. Ale po niedługim czasie uspokoiłem się. To było chwilowe.

Druh Feliks Tylman. W tle fragment przystani V Żeglarskiej Drużyny Harcerskiej .
CO SIĘ STAŁO Z „ZAWISZĄ”?
Przez ponad trzy lata można było obserwować żagiel Zawiszy na wodach Jeziora Durowskiego. We wrześniu 1939 roku wybuchła II wojna światowa, kładąc kres jawnej działalności wągrowieckich harcerzy. Przechodząc do konspiracji, konstruktorzy jachtu włączyli się w działania dywersyjne polskiego podziemia. Siatka konspiracyjna działająca w Wągrowcu została rozbita w sierpniu-październiku 1944 roku. Wielu jej uczestników znalazło się w obozach koncentracyjnych i tylko nieliczni doczekali końca wojny. Druh Feliks Tylman, zaangażowany w działalność wywiadu AK, zginął wcześniej w obławie Gestapo (29 IV 1943). „Zawisza Czarny” – duma wągrowieckich harcerzy – przetrwał wojnę. W 1945 roku uszkodzona jednostka została poddana generalnemu remontowi, nad którym czuwał druh Wiktor Matczyński. W 1950 roku, gdy przeprowadzano reorganizację ugrupowań młodzieżowych, V Żeglarska Drużyna Harcerska uległa rozwiązaniu. Żaglówka przeszła pod opiekę innej organizacji, ale w jeszcze w latach 50. uległa zatopieniu w wodach Jeziora Durowskiego. Czy nadal są tam jej szczątki? – Na ten temat informacji nie posiadamy.

Transport żaglówki. Przed wozem członkowie V Żeglarskiej Drużyny Harcerskiej im. Władysława IV w Wągrowcu.
[Opr. Marcin Moeglich]